Biały Cień 4

Trochę o tym zapomniałem (parę miesięcy). I jak zwykle przy "Białych Cieniach" krótki opis zdarzeń:


22 czerwiec 2015

Budzę się nagle. Leżę na brzuchu. Wydaje mi się, że jest gdzieś 6 rano i obudziła mnie mama, bo nasza sąsiadka (starsza pani) chce ode mnie pomocy przy jej telewizorze czy coś. Nie wiem czemu coś takiego przyszło mi do głowy od razu po przebudzeniu, chociaż dziwnym mi się wydało to, że po to mnie tak wcześnie budzą. Nawet wydaje mi się, że słyszałem za sobą głos mamy, która mnie budziła. Odwróciłem się i rozejrzałem wzrokiem po pokoju. Wtedy uświadomiłem sobie, że wcale nie jest szósta tylko jakiś środek nocy, ponieważ było zupełnie ciemno. Po chwili zauważyłem, że poza starszą panią w pokoju nie widzę żadnej innej osoby. Zacząłem się jej przyglądać. Miała białą, pomarszczoną twarz, wyglądała na wkurzoną i wpatrywała się we mnie szeroko otworzonymi oczami. Pochyliła się nade mną. Byłem trochę nie przytomny i postanowiłem się przywitać, ale nie udało mi się nawet skończyć mówić „Dzień…” kiedy biała twarz zaczęła się lekko rozmazywać. Wtedy zauważyłem, że to nie jest moja sąsiadka i szybko ta „zjawa” skojarzyła mi się z „białymi cieniami”. Postanowiłem tym razem poczekać z zapaleniem lampki i sprawdzić czy ta postać sama zniknie. Przyglądając się jej zauważyłem, że poza głową nie widać reszty jej ciała. Rozmazana twarz nie znikała, a nawet jeśli to bardzo powolnie. Ta twarz była w zasięgu mojej nogi, więc postanowiłem sprawdzić czy mogę to coś dotknąć. Powoli pomachałem nogą w tym miejscu, ale jedynym skutkiem było to, że staruszka rozpłynęła się w powietrzu jak jakiś dym. Po tym jak zniknęła pomyślałem, że może zobaczyłem coś na ścianie w drugim końcu pokoju lub mój żyrandol i przewidziało mi się, że to twarz wisząca mi nad łóżkiem, ale jednak na ścianie nic nie było a żyrandol wisiał wyżej niż widziałem twarz. Uznałem, że to, jak i poprzednie „białe cienie”, to tylko żart mojej wybujałej wyobraźni na mnie i tyle. Więc wróciłem do spania.



Komentarze